Pamięci Ireny Zabawy i Janiny Brzozowskiej

W 1989 roku po wielomiesięcznym uciążliwym szperaniu wytropiłem dziesięcioro „Sybiraków” – tak się przyjęło w polszczyźnie określać byłych zesłańców na bezkresne obszary imperiów carskiego i bolszewickiego. Od czterech stuleci większość trafiała faktycznie na daleką Syberię, ale wielu –  na północ europejską, nad Ocean Lodowaty bądź w stepy azjatyckie.

Na zebraniu w listopadzie powołaliśmy wówczas Gorlickie Koło Związku Sybiraków, reaktywowanego w Warszawie po 60 latach od jego założenia, po 44-letniej ciszy w PRL-u. Ponieważ w grudniu – 13! – miałem wyjechać znowu „na Sybir”, tym razem dobrowolnie w ramach nadzoru serwisowo-montażowego Fabryki Maszyn Wiertniczych i Górniczych „Glinik” do kopalń Kuznieckiego Zagłębia Węglowego (Kuzbass) w zachodniej Syberii, przewodniczenie Kołu powierzyliśmy Janinie Brzozowskiej, zaś skarbnikiem została Irena Zabawa. Irena pełniła tę funkcję bardzo, ale to bardzo skrupulatnie przeszło 25 lat! Zrezygnowała w leciwym wieku, a wiosną 2022 odeszła w dziewięćdziesiątym dziewiątym roku życia.

Koszmar zimowych wywózek w 1940 roku (Irenę – z Włodawy, Janinę – z Ostroga na Wołyniu) na wschód „Nieludzkiej Ziemi”, gehennę Matek-Polek z małymi dziećmi, z niemowlętami jest znany z setek opublikowanych wspomnień. Dopadły ich bolszewickie hordy – bez mężów, bez braci, bowiem mężczyźni jeszcze w 1939 roku bądź na początku czterdziestego zniknęli jako jeńcy wojenni lub aresztowani – potencjalni wrogowie radzieckiego ładu: „ruskiego miru”. Taki los spotkał ojców Ireny i Janiny: pierwszy zmarł po trzech latach na zesłaniu, drugi odnalazł się niedawno wśród zamordowanych w roku 1940 w Bykowni pod Kijowem.

Nasze bohaterki wróciły z rodzinami do kraju w r. 1946, obydwie osiedliły się w Gorlicach. W 1990 roku uczestniczyły w powołaniu Nowosądeckiego Wojewódzkiego – wówczas – Oddziału Związku Sybiraków i weszły do jego pierwszego Zarządu. Czynnie uczestniczyły w życiu naszego Koła. Janina powtórnie objęła funkcję prezesa Koła w r. 2002. i w ciągu kilkunastu lat współorganizowała spotkania: jubileuszowe – założenia Koła, wielkanocne, opłatkowe, okolicznościowe, w plenerze u Sybiraków w okolicach Gorlic. Uczestniczyła we wrześniowych Marszach Żywej Pamięci Polskiego Sybiru w Białymstoku i w lokalnych marszach w Nowym Sączu. Jako była nauczycielka bardzo dobrze się czuła na licznych spotkaniach w szkołach, przybliżając młodzieży tematykę zesłań w kontekście własnego doświadczenia. Opowiadała bardzo interesująco, unikając płaczliwej martyrologii i sentymentalnego nacjonalizmu – akcentów, zdawałoby się, naturalnych w obliczu horroru zesłania. Przyczyniła się znacznie, właściwie opracowała i dopilnowała druku broszury pt. „OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA. Opracowanie gorlickich Sybiraków” – wyd. II w 2008 roku. Wprawdzie w parudziesięciu egzemplarzach, proste wydanie, tzw. zbindowane – ale jest. 74 nazwiska byłych zesłańców z Ziemi Gorlickiej, bądź z nią związanych: krótkie noty biograficzne w oparciu o publikacje ks. kan. Jana Wilka, Władysława Boczonia, o artykuły w Gazecie Gorlickiej oraz o rozmowy i wywiady z rodzinami nieżyjących Sybiraków.

Coraz mniej leciwych, schorowanych Sybiraków naszego Koła jest w stanie uczestniczyć w okolicznościowych uroczystościach; mieszkają w Wysowej, Bieczu, Moszczenicy, Kobylance. Jedynie kilku Gorliczan zdobywa się przybyć w maju lub we wrześniu czy to pod pomnik Bohaterów Ziemi Gorlickiej, czy pod Kamień Pamięci przed Mostem im. Zesłańców Sybiru, gdzie w tym roku obok autora niniejszego tekstu uczestniczyły, jak zawsze, wiceprezes Koła Barbara Staniszewska i Janina Brzozowska – mino swych 95 lat! Poniekąd jakby zaakcentowała więź z Zesłańcami i zasygnalizowała: wybieram się do Was!

Odeszła po niespełna trzech tygodniach. Symptomatyczne, że na jej pogrzeb przybyła nasza Sybiraczka z Wysowej, najdalej mieszkająca …

W ciągu 33 lat przez Koło przewinęło się 31 Sybiraków i kilka wdów po nich. Zważywszy, że zostało nas siedmioro byłych zesłańców i dwie wdowy po Sybirakach, większość po „osiemdziesiąt plus”, i że niebawem nie będzie komu strzec pamięci o zesłaniach, wystąpiliśmy do Rady Powiatu z inicjatywą trwałego upamiętnienia Sybiraków Ziemi Gorlickiej. Może to być tablica, albo i dwie z nazwiskami – mamy ich ponad sto – od powstania listopadowego poczynając. Treść i forma, miejsce, np. ściana-mur (pusty!) w Rynku – do ustalenia. Zapewne kłopotów finansowych nie unikniemy, ale gdyby gminy, stowarzyszenia, organizacje publiczne, może MKiDN zasponsorowałyby chociażby po ok. tysiąc złotych – to projekt byłby do zrealizowania.

By czas nie zaćmił i niepamięć …

Opracował: Zbigniew Lewczykowski
Prezes Gorlickiego Koła Związku Sybiraków

 

Click to listen highlighted text!